Thursday, January 19, 2012

Sri Lanka in 6 days, czyli gnając przez krainę herbaty, rajskich owoców i jeszcze bardziej rajskich plaż :)

Nowy Rok rozpoczynamy wspominając naszą ostatnią wyprawę :) Oj tak, to był wyjazd! Jeszcze chyba nigdy wcześniej aż tak nie gnaliśmy przez żaden kraj... No chyba że za młodu, przez Europę ;) Co dwa dni inna stolica była ;) Za to teraz obskoczyliśmy cztery rejony kraju w 6 dni. Tak to jest, jak się chce wiele zobaczyć, a czasu mało. Zresztą ten wyjazd tak nam jakoś wskoczył, na ostatnią chwilę. Planowaliśmy pojechać zupełnie gdzie indziej, ale że nam odmówiono wizy, to na dwa dni przed wakacjami desperacko sprawdzaliśmy dokąd lata Flydubai i z zadowoleniem odkryliśmy, że na Sri Lankę :) Dokładnie tego nam było trzeba: słońca, przyjaznych ludzi, owoców i przepięknych widoków :)

Nasz wyścig przez tę przepiękną krainę rozpoczął się lądowaniem w Colombo w środku nocy i podróżą pociągiem do Kandy. Widoki po drodze były magiczne, jako że jechaliśmy przez wzgórza, ale ścisk w pociągu niesamowity, więc na wpół przytomni odpuściliśmy sobie robienie zdjęć. Po czterech godzinach dojechaliśmy do Kandy, gdzie dopiero rozpoczynał się dzień :) 

***
We begin the new year recollecting our last trip :) Oh yes, it was quite a trip! We had never rushed through any country as much as this time ... Well, maybe only when we were travelling through Europe in our youth ;) Every two days we saw a new capital city :) This time we visited four regions of the country in 6 days. That's what happens when you want to see a lot, but you have only a little time. Anyway, this trip was not really planned. In fact, it happened pretty much at the last minute. We planned to go somewhere else, but we were denied a visa, so two days before our holidays we had to quickly find another destination. So we checked what Flydubai had on offer and we were very pleased to find out they fly to Sri Lanka :) That was exactly what we needed: the sun, friendly people, fresh fruit and stunning views :)

Our race through this beautiful land began with landing in Colombo in the middle of the night and a train journey to Kandy. The views were magnificent as we passed through the hills along the way, but the train was so unbelievably crowded and we were only half-awake, and we totally forgot about taking photos! Four hours later we arrived in Kandy, where the day was only beginning :)

***

Po porannej drzemce wybraliśmy się na spacer wokół jeziora :)

After the morning nap we went for a walk around the lake :)



I trafiliśmy do restauracji o nazwie "Historia", w której czas zatrzymał się całe wieki temu. A że byliśmy jedynymi gośćmi to rzeczywiście mogliśmy poczuć się, jakbyśmy przenieśli się w czasie. Poza miłą atmosferą i obsługą, restauracja zachwyciła nas wspaniałymi widokami na jezioro i płynącą z głośników lokalną muzyką.

And we ended up in a restaurant called "History" where time has stopped centuries ago. As we were the only guests there we really felt like time travellers. The restaurant had a nice atmosphere and excellent service, but most of all it had amazing views of the lake and played great local music.



Z brzuchami pełnymi świeżych owoców i curry udaliśmy się w stronę świątyni sławnej z tego, że znajduje się tam święta relikwia - ząb Buddy. 

With tummies full of fruit and curry we headed for a more spiritual experience at the Temple of Sacred Tooth Relic.




Kolejka ludzi czekających na możliwość rzucenia okiem na szkatułkę, w której znajduje się sławetny ząb :)

People were queueing to have a quick peek at the casket containing the famous tooth of Buddha.








Zwierz idealny, strzegący świątyni. Z tego co pamiętam, składa się z najlepszych części różnych zwierząt: lwa, pawia, słonia i ....? Może ktoś mi podpowie?


The perfect beast guarding the temple. As far as I remember, it was composed of the best parts of different animals, such as a lion, a peacock, an elephant and ....? Can someone help me?




Co ciekawe, w jedym kompleksie świątynnym znajdowały się świątynie hinduizmu i buddyzmu, a tuż obok kościół chrześcijański. Kilka metrów dalej był meczet. Czyli jednak można się dogadać.


Interestingly, within the temple complex we visited were both Hindu and Buddhist temples, and right next to them was a Christian church. A few yards away was a mosque. So clearly, it is possible to get along.




Pamiętam, że najpierw weszłam sama do powyższej świątyni i przemiły starszy Pan poinformował mnie, że jest chwilowo zamknięta. Po chwili zobaczył, że dołączył do mnie J. i bardzo się rozjaśnił. Ucieszył się, że mam takiego fajnego męża, po czym zapytał jak długo już jesteśmy po ślubie. Zmartwił się na wiadomość, że juz ponad rok, a jeszcze nie mamy dzieci. Ale powiedział, abym się nie martwiła i koniecznie wróciła do światyni za godzinkę, bo to świątynia płodności :) Chyba nie muszę mówić, że omijaliśmy ją potem z daleka ;)

I remember that when I walked into this temple a charming elderly man informed me that it is temporarily closed. Then, J. came in and the man really brightened up. He was so happy to see that I have such a nice husband, and asked how long we have been married for. He pitied us when he heard it has been more than a year and we do not have any children yet. But he said that I should not worry and be sure to come back to the temple in one hour time, because it was a temple dedicated to the goddess of fertility :) Needless to say that we kept away ;)






A to właśnie meczet.
A very ornate mosque.



I świątynia pawia :)
And a temple of the peacock :)


A tu w Ogrodzie Pałacowym, który zbytnio nie zachwycał, ale stanowił świetną ucieczkę od zgiełku miasteczka i dobry punkt widokowy ;) Małe tego, to tu własnie spotykają się lokalni kochankowie i całują się ukryci pomiędzy drzewami :)


The Royal Palace Garden was not particularly spectacular, but it was a great escape from the hustle and bustle of town and a good viewing point ;) Most importantly though, this was where the local lovers meet and kiss hidden among the trees:)








A tu zaczepiające nas dzieciaki. Dopiero wyjęcie aparatu sprawiło, że część z nich się rozbiegla ;)
Some kids were harassing us, but as soon as we took the camera out they left us in peace ;)


I wizyta na bazarze. Jeszcze nigdy nie widziałam tak zadbanego ogródka bazarowego. Zaniedbanego też w sumie nigdy nie widziałam ;)

A visit to the town's main bazaar. I have never seen a bazaar with so well maintained garden or with any garden at all ;)


Z torbami pełnymi herbaty i świeżych owoców udaliśmy się na pokaz tańców tradycyjnych. Obawialiśmy się trochę, że będzie kiczowato, ale okazało się, że przedtawienia są organizowane przez lokalne centrum kultury i są jak najbardziej profesjonalne :) Siedzi się jak w teatrze, z programem przedstawienia w ręku, i można się wiele dowiedzieć o symbolice tradycyjnych tańców z Sri Lanki.

With bags full of tea and fresh fruit we went to a show of traditional dances. We were a bit worried that it will be cheesy but it turned out to be very interesting as it was organized by the local cultural center :) We were sitting in an old theatre with the program in hand, learning about the symbolism of the traditional dances of Sri Lanka.





Taniec z maską :) To chyba był wąż ;)
The mask dance :) As far as I remember, it was a cobra ;)



Świetne kostiumy!
Brilliant costumes!




Zakończenie było niesamowicie spektakularne. Spacer po rozgrzanych węglach.
Incredibly spectacular finale: a walk on burning coals.


Następnego dnia wynajęlismy fantastycznego kierowce i udaliśmy się na przejażdżkę przez krainę herbaty :)
On the next day we hired a fantastic driver and went for a drive through the land of tea :)







Z wizytą w fabryce herbaty - Mackwoods, Labookellie Estate.
Visiting a tea factory: Mackwoods, Labookellie Estate.





I herbatka w stylu kolonialnym ;) Ach...do dziś żałuję, że nie poprosiłam o drugi kawałek ciasta :( To było najlepsze ciasto czekoladowe, jakie kiedykolwiek jadłam! Zakupiliśmy za to trochę czarnej herbaty i okazało się, że wcale nie była droższa od tej bazarowej. Mimo, że to właśnie nam wmawiano na każdym kroku w Kendy ;)  Ale nie ma czego żałować, bo na bazarze zaopatrzyliśmy się w herbatkę z przyprawami i laskami wanilii. Wyśmienita!

Colonial-style tea :) Oh... I still regret that I did not ask for another piece of cake :( It was the best chocolate cake I have ever tried! We also bought a few boxes of black tea and it turned out to be just as cheap as the tea we bought at the bazaar. So it seems as the shopkeepers in Kendy lied to us by saying that it will be a lot more expensive ;) But we have no regrets as the tea from the bazaar is delicious :) Full of spices and vanilla sticks. Excellent!



I malownicze widoki na plantację herbaty.
Picturesque tea plantations.



A oto hotel w którym się zatrzymaliśmy. 
Hotel we stopped by...


Albo raczej koło którego się na chwilkę zatrzymaliśmy ;)
...to take a picture ;)


Ważenie herbaty. Każda kobieta musi uzbierać około 20 kg liści herbaty. A zbiera się tylko te jasnozielone,  młode, rosnące na samym końcu gałązki.

Tea weighing. Every woman needs to collect about 20 kg of tea leaves. And they can only collect the light green, young leaves, growing at the top of the tea bush.



Za chwilę podążymy drogą wijącą się pomiędzy tymi wzgórzami :)
Just before we head for the winding road between those hills :)



Przy tym wodospadzie Pan o bardzo smutnych oczach podarował mi srebrzysty kamień :) Po czym zapytał skąd jestem i poprosił o pieniążek z naszego kraju. Dla synka. Ludzie są tam strasznie biedni. Strasznie. Na plantacjach pracują głównie Tamilowie, którzy wieki temu zostali przywiezieni przez Brtyjskich kolonizatorów. Warunki ich życia chyba niewiele się zmieniły od tamych czasów. W Sri Lance wciąż funkcjonują podziały na kasty i osoba urodzona na plantacji ma niewielkie szanse na odmianę swojego losu. Mimo wszystko, tutejsi ludzie chyba potrafią akceptować swoje życie i cieszyć się tym, co mają. W przeciwieństwie do nas.

At this waterfall we met a man with very sad eyes and he gave me a silvery stone :) Then he asked me where I was from and whether I could give him a coin from my country for his son. The people here are terribly poor. Terribly. They are mostly Tamils ​​who were brought here centuries ago by British colonizers and they work mainly on tea plantations. Their living conditions have not changed much since then. The system of cast divisions seems to be still quite strong in Sri Lanka and a person born on a plantation has little chance to change their fate. After all, I think people here accept their lives and enjoy what they have. Unlike us.



Plantacja ryżu o zachodzie słońca, w miasteczku o skomplikowanej nazwie: Tissamaharama :) 
Na południu Sri Lanki.
Watching the sunset over the rise plantation in Tissamaharama :) Southern Sri Lanka.


Yatala Wehera - dagoba wzniesiona ponad 2300 lat temu. W ciągu dnia otoczona przez wierzących, skłądających kwiaty i kąpiących się w rzece tuż obok. Wróciliśmy wieczorem, aby rozejrzeć sie na spokojnie i zagadał do nas buddyjski mnich. Oprowadził nas trochę po okolicy, zaprosił do świątyni  i opwiedział historię oświecenia Buddy. Wyglądał bardzo niepozornie, a okazało się, że niezły z niego podróżnik. Swego czasu podróżował nie tylko do Indii, ale i w Afryce był.

Yatala Wehera dagoba was erected over 2300 years ago. During the day it is surrounded by believers,  who bathe in the nearby river, and by children selling flowers. We returned to the dagoba in the evening in order to have a hassle-free look around and we met a Buddhist monk. He showed us around a little and invited us to a temple where he told us the story of the Buddha's enlightenment. How nice of him :) The monk looked very inconspicuous, but he turned out to be quite an adventurer. He travelled not only to India but also to Africa.


O oto nasza poranna wyprawa na krowie safari ;)
Our early morning cow safari ;)


Przy wjeździe do Parku Narodowego Yala.
Arriving at Yala National Park.



























Przeurocza rodzinka słoni, która mimo deszczu wybrała się na przekaskę :) Poniżej mama chroni swoje maleństwo przed naszym niemiłosiernie warczącym dżipem. Wcale jej się nie dziwię, bo 5 godzin spędzonych w tymże dżipie dały mi małe wstrząśnienie mózgu ;)

Very charming family of elephants enjoying their snack despite the rain :) Here, the mother is trying to protect her baby from our mercilessly noisy jeep. I do not blame her, five hours in that horrible jeep gave me concussion ;)


A na koniec długo wyczekiwany odpoczynek pod palmami :) 
And finally, seaside holiday!


Tajemnicza plaża, na którą zabrał nas nasz kierowca, gubiąc się po drodze z 10 razy ;)
Mysterious beach our driver was determined to show us, even though we got lost 10 times while looking for it ;)






Spacerek wzdłóż plaży w Tangalli.
Walking along Tangalla beach.


Pokój z widowiem na morze i uciekającego zajaca ;) Polecamy: Palm Villa, Mirissa.
Our sea-view room and a bunny running away from my camera ;) Palm Villa, Mirissa.












A tu J. robił fotki tuż przed naszą koszmarna przygodą. A mianowicie, wybraliśmy się na poszukiwania wielorybów w małej łódce. Tak to bywa, jak się kupuje kota w worku ;) Myślę, że w normalnie byłoby ok, ale tego dnia morze było wzburzone i co chwilę wdzierało się do naszej łodzi. Wszyscy pasażerowie byli przemoczeni od stóp do głów, a ja ze łzami w oczach, ściskajac aparat owinięty workiem i powstrzymują wymioty modliłam się o powrót na suchy ląd. Nasz kapitan, czy też może przypadkowy kierowca łodzi, zaupełnie nad nią nie panował, więc prawie tyle samo fruwaliśmy w powietrzu, co pływalismy po wodzie. I  udało nam się tego wieloryba w końcu dogonić, ale jakbym mogła, to cofnęłabym czas i spędziła ten ostatni poranek wylegując się na plaży i taplając w wodzie, od czasu do czasu zjadając mango i popijając sok prosto z kokosa ;) Chociaż muszę przyznać, że niesamowicie było zobaczyć delfiny w ich środowisku naturalnym, w bezlitosnym oceanie ;)

Here are some of the photos J. took just before we set out on our nightmarish adventure. We went to search for whales in a boat that was far too small for this kind of exercise. That's what happens, when you buy a pig in a poke ;) I think that normally it would be ok, but on this day the sea was really rough, and every few minutes the water was flooding the boat. All passengers were soaked from top to toe, and I was in tears, clutching my camera wrapped in a plastic bag and trying to refrain from vomiting. I prayed for a quick return to the dry land. I could not care less about the whales! Our 'captain' did not have any control over his boat, so half the time we were flying in the air rather than sailing on the water. Finally, we managed to see a whale, but if I could travel in time I would spend our last morning in Sri Lanka sitting on the beach and swimming it the beautifully warm water, eating fresh mango and drinking coconut juice straight from the coconut ;) Although I have to admit, I was great to see all those dolphins swimming out there in the open sea :)



A na koniec mój ulubiony temat, czyli smaki Sri Lanki :)
I left my favourite topic till the end :) Tastes of Sri Lanka :)


Świeże owoce. Już dla nich warto tam pojechać ;) 
Fresh fruit. If you are looking for a good reason to go to Sri Lanka, look no longer ;)


Przepyszna sałatka z kapusty, marchewki, sałaty i świeżego ananasa :)
Delicious salad made of cabbage, carrot, lettuce and some fresh pineapple :)


Yummy devilled vegetables, czyli diabelsko przyprawione warzywka. Pychotka!


Dobre nudle nie są złe ;) Zwłaszcza, jeśli za oknem upał :)
Nothing like good noodles on a hot day :)


Curry przy spożywaniu którego nawet nam leciało z nosa i oczu ;) Nawet buraki były hojnie okraszone przyprawami ;)
This curry made our nose run and eyes water ;) Even beets were generously spiced ;)




Przepyszna porcyjka roti z warzywami i jajem.
Tasty Sri Lankan style roti chopped together with veggies and eggs.


I fantastyczne koktajle owocowe! Mango, papaja i awokado. Niebo w gębie :)
Fantastic fruit cocktails! Mango, papaya & avocado. It doesn't get better than that :)


Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś nas tam nogi poniosą :)
I really do hope we will be back one day!

2 comments:

  1. Alicja, I wonder if you can explain me meaning of Sri Lanka national flag. It is so colourful and looks interesting for me since my childhood when I tried to memorizes flags of all countries in the world.
    And of course I am jealous beause of your trips throught asia:)
    m.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Hey my good old friend :) Good question! I did not think about it. I focused on food too much ;) But I googled it and Wikipedia (yes, I know it is not the best source of knowledge ;)) gives you quite good explanation. Here it is: http://en.wikipedia.org/wiki/Flag_of_Sri_Lanka. Take care m. :)

      Delete