Tuesday, March 8, 2011

Charming Chiang Mai i jego kolorowe jarmarki

I promised to write about our trip to Chiang Mai, but I seem to suffer some horrible anticlimax since we came back. Luckily, there is another trip to Turkey coming up, so hopefully there will be some good weather over there and we will be able to recharge our batteries. We were planning to go to Syria, Lebanon or Jordan, but it seems as it may be a bit wiser to stick to well travelled routes right now.

As my writing inspiration has totally deserted me, I am going to post a few photos from Chiang Mai. A beautiful city, with millions of amazing wats (temples) surrounded by cheap eateries, kind people and colourful markets. Enjoy it!

Już dawno obiecywałam, że opiszę naszą wyprawę do Chiang Mai, ale jakoś się nie mogę pozbierać odkąd wróciliśmy do Baku. Wygląda na to, że dopadła mnie zimowa depresja ;) Całe szczęście, że już mamy w planach następny wyjazd do Turcji. Miejmy nadzieję, że pogoda dopisze i podładujemy sobie batterie na nadchodzące miesiące. Naszymi słonecznymi pewniakami miały być Syria, Liban i Jordania, ale w związku z zawirowaniami w tej częsci świata, postanowiliśmy sobie odpuścić.

Ale wracając do mojego, zdaje się, permamentnego braku natchnienia, postanowiłam chociaż wrzucić kilka fotek z przepięknego Chiang Mai J Gdzie nie dość, że świątynia świątynię pogania, to jeszcze na dodatek nie brakuje tam taniego i smacznego jedzenia, miłych ludzi i kolorowych straganów. Miłego oglądania!


On the way to Chiang Mai :) To my w drodze do Chiang Mai :)



People here seem to love two things: Buddha and food :) Zgadnijcie, co Tajowie lubią najbardziej? ;)











Tuk-tuk. The way to travel. Tuk-tuk - nasz ulubiony środek transportu.



No one could resist a bowl of tasty and aromatic noodles ;) Nawet Donald Duck nie mógł się oprzeć aromatycznej miseczce nudli ;)


Yes, it definitely was a challenge! Myślałam, że wyzionę ducha w połowie drogi ;)


One of the most sacred temples in the north of Thailand (Wat Phra That Doi Suthep). Gorliwie modlący się ludzie przy jednej z najświętszych świątyń w północnej Tajlandii (Wat Phra That Doi Suthep).



People bring gifts, food and money for monks. Ludzie składający podarunki dla mnichów.


My favourite Buddha image. Ten szmaragdowy Buddha naprawdę mnie urzekł.




Guess who is playing with bells? A któż to się bawi dzwonami?


Going down should be easier... Let's just wait for J... he is still chasing cats...
Dzień bez kota to dzień stracony ;)


Thailand is known for its beautiful orchids. Tajskie orchidee.


Hm... As you can see... monks could not get away either. J nie tylko napastował lokalne koty, ale również mnichów, którzy się ośmielili na chwilę oddalić od swoich obowiązków ;)


Very common mode of transport for the whole family. Takich szaleńców w Tajlandii jest wielu.


Who needs rickshaws when tuk-tuks are in town? Na co komu riksza, skoro w mieście rządzą tuk-tuki?



A strawberry gift? Nie obraziłabym się na taki truskawkowy podarek :)




Training it down to Bangkok. W drodze powrotnej do Bangkoku.

Photos by J and I. Fotki robiłam Ja i J :)

2 comments:

  1. nice pictures.. but i have a strange question.. do you like sushi?:) ..i think there are just 2 categories: people who love it and hate it.. i had personaly very bad experience with this kind of food..

    ReplyDelete
  2. hehe...your questions always surprise me ;) I hate it! I have never tried proper sushi...but even the veggie ones smell too fishy to me ;)

    ReplyDelete